piątek, 16 lipca 2010

list do R.

mimowolnie nie powiesz mi, moja droga, że wczoraj nie miałyśmy kolejnego catharsis... Ty, śmiałaś się przez łzy w ciemnej sali kina, a ja przegryzałam gorycz wraz popcornem solonym i karmelizowanym... i koniec. i nie powiesz mi, moja droga, że w innych okolicznościach ja dostałabym znów całomiesięcznego przygnębienia, a Ty upiłabyś się znów wydając całą fortunę... tak było przynajmniej oszczędniej, mniej boleśnie. chyba. spoczywając na dnie naszych serc, będą tylko licznymi z kolejnych. ale oni i tak nie pojmą niczego. dziś rano stwierdziłam, że za nudno byłoby w więzieniu, do którego mogłabym trafić tylko go zabijając... bez sensu.

ja zamierzam się dobrze bawić. bez nich. a Ty?

shrek jednak w ogólnym rozrachunku 9 osób, popcornów, nocnych voyages okazał się być ciekawym lekarstwem. :)

1 komentarz:

  1. podejrzewam, że R. uśmiecha się teraz jak głupi do sera.
    i już nie przez łzy.
    oby więcej takich lekarstw.

    OdpowiedzUsuń