mętlik.
powolny zgon romantycznego usposobienia.
gnilizna.
tuż przed świętami.
antidotum - znieczulica.
staję się W E R T E R E M.
powrót do przeszłości, która jest znów w pewnym sensie teraźniejszością:
N.O.C.
czyli
Nie-Ziemskie Oczyszczenie Człowieka
(z dedykacją dla P.Ś.)
utulona sama w sobie przygnębionej
brnie w czarnej rozległej koszuli
smutnej prostej łagodnej zamyślonej
narzucie na nagie ciało bezbronne
samo ogranicza się bez skazy
idealnie drze swą duszę na siedem wiatrów
stając się mimowolnie niewolnikiem zefiru
nie działa na nią przyciąganie ziemskie
odwraca się w niemej koncepcji
raz raz dwa raz dwa dwa trzy
trójkąt oczu nabrzmiały nie wie
kto jest gdzie kiedy dlaczego
przy słabym świetle księżycowych refleksów
odgrzebywana stara poezja historia muzyki
chińskie efektowne znaki na poduszce
przykrywają mrokiem bezbarwny świat emocji
koniec the end fin Koheu Ende fine
powolne zapadanie się w głębinę osamotnienia i znieczulenia...
zostający smutek.
na dziś - nie MAM-Y żadnych nadziei.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz