tak widzieć w sobie jak my to umieliśmy nie umiał nikt nie podnosiłam oczu spod rzęs nieśmiało wypełzało splątane jak nasze ciała pożądanie on poznawał mnie inaczej widział jak w zwierciadle odbiciu tafli wody nie potrzebował podnosić moich powiek widział mnie w sobie posiadł moją duszę i umysł przeniknął całą drżącą na wskroś dotknął mej powieki wystarczył delikatny gest muśnięcie opuszkami palców znaczył mapę gwiazd na moim karku tętno szalenie pulsowało przy zetknięciu się dwóch nagich ciał całował nabrzmiałe żyłki przy nadgarstku i szyi aż tchu brakowało zrywały się we mnie motyle trzepocząc malowniczymi skrzydłami byłam jego tajemnicą puszką pandory i nicią ariadny zanurzoną w maleńkiej kropli spływającej łzy nie płacz szeptał pod powiekami pociemniałe morze zwiastowało sztorm opanowała nas gwałtowna burza uczuć a potem tylko jaśniej i jaśniej wypłynęliśmy z nicości
jest melodia w tym potoku słów, ja słyszę.
OdpowiedzUsuńczy pan V. w końcu dowiedział się? widział Twoje opowiadanie?