Czułeś ten chłód pod stopami,
kiedy blada kałuża odciskała
swoje ślady na miękkiej trawie?
Chłonąłeś ten zapach ostatniego
tchnienia opadłych liści?
Przypadkiem ukryłam Cię
pośród kasztanów rudawych,
które ułożyłam na kształt
modlitwy w swojej dłoni.
Pękła tafla wody, gdy w nią
samodzielnie się rzuciłam
-- wypłynęłam. Nie u-tonęłam.
Dano mi jeszcze jedną upragnioną
drugą szansę.
idąc w pomarańczowych reflektorach odbijających się w kałużach pachnących gnijącymi liśćmi pomyślałam, że więcej mi do szczęścia nie potrzeba. mam to, czego dokładnie chciałam. w tym wszystkim jakoś czuję, że osiągnęłam swój cel i troszeczkę mnie to przeraża, ponieważ nie wiem do czego tak naprawdę teraz dążę. stąpam boso i ślepo mając oczy otwarte od wewnątrz. nadeszło znów natchnienie. pozytywnie!
to wszystko jest tak szybkie, że nie sposób we wszystkim się połapać. w tym zabieganiu zaczynam być flegmatykiem i średnio mi wychodzi. ale pozytywny flegmatyk to jednak już coś ;)
póki idziesz boso, nie masz się czym martwić.
OdpowiedzUsuńnic ci nie grozi.
gorzej, jak ktoś Ci zacznie rozkazywać słowami: "Panno K., ależ proszę włożyć pantofle, bo damie nie przystoi stąpać boso".
życie samo w sobie jest celem. :-)
OdpowiedzUsuńmożna zrobić jeszcze tyle dobrych, ładnych rzeczy.
i świetnie że znów oddychasz na-tchnieniem! :-)