

po raz kolejny czuła tę ogarniającą beznadzieję i wielkość nadchodzącej przyszłości. te dwa sprzeczne prze/u/czucia ogarniały ją coraz bardziej z dnia na dzień, unieruchamiając ją na wieki wieków amen. chciała wciąż więcej i więcej, chociaż wiedziała, że jest to poza zasięgiem jej rąk. nie czuła rzeczywistości, pragnęła spełnienia marzeń-koszmarów, które gnębiły swoją wielkością, jednocześnie przytłaczając raz po raz. jej mózg zamieniał się w mieszankę bezużytecznych obrazów, słów... stała na środku rwącego potoku, nie umiejąc złapać mijających ją pomysłów.
________________________
jedna odsłona krakowska:





tak jest, moje wyróżnienie. Dzięki. Zoom nie mój, pożyczony od gości z Sony :)
OdpowiedzUsuńja cały czas nic innego nie robię, tylko uważam.
OdpowiedzUsuńsą choroby, na które choruje się tylko raz w życiu. grunt to w porę znaleźć lekarstwo.
syfrą, moja droga. ;-) robisz coś w środę wieczorem?
OdpowiedzUsuń