środa, 6 sierpnia 2014

po festiwalu

na OFFie może być różnie. może lać deszcz i zalać ci namiot, a następnego dnia dusić gorącem wdzierającym się przez tropik. możesz zjeść 70-cm pizzę i nie móc spać pierwszej noc, słuchając jak w namiocie obok namiętna pani dzieli swój zachwyt nad światem w uściskach z kochankiem. później można spać na zabłąkanym wielkim białym łożu, słuchając wydzierającego się na całe gardło artysty. można jeździć trochę na gapę, albo medytować podczas kakofonii dźwięków, łapiąc tyle natchnienia ile się tylko zdoła. można bujać się na zardzewiałej karuzeli, patrzeć w różowo-pomarańczowe niebo, przybliżać się do kosmosu, mieć przed oczami obrazy jak po LSD bez LSD. można iść na spotkanie literackie i obudzić się z letargu i zapłakać nad utraconym poezyjnym ja. można grać w stare gry, jeść dużo lodów, oglądać SM w macu, myć się nad ranem, huśtać na hamaku, albo chodzić boso po mokrej trawie i w zasadzie nie myśleć.

zdjęcia z OFFa tu: feeling through lens
a tu z festiwalu sztuki naiwnej:





1 komentarz:

  1. Jak się okazuje, prawie wszystkie blogi, które obserwuję były na OFF-ie! :)

    OdpowiedzUsuń