na pewnym obcojęzycznym spektaklu poryczałam się jak bóbr, chociaż nie rozumiałam ponad połowy tekstu. czułam za to mocno i niepokojąco emocje ze sceny: samotność głównej bohaterki - everymana XXI wieku. potem napisałam recenzję, która ukazała się we środę. dziś słuchałam obsesyjnie utworów Adele, której piosenki były wykorzystane w sztuce. godzinę później po angielsku napisała do mnie na Facebooku odtwórczyni głównej roli, która podziękowała mi za recenzję.następnie reżyser. ogarnia mnie bardzo miłe, nie do końca zdefiniowane uczucie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz