Piszę to pieprzone opowiadanie, nad którym ryczę tak, że literek na klawiaturze nie widzę. Tu jest samo życie z literacką otoczką. Niekontrolowane myśli wyłażą z głowy. Pamiętnik w ruch, odgrzebuję stare sceny - wymyślone i prawdziwe. Gdybym tylko jeszcze tak nad tym nie ryczała. Już i tak mam zatkany nos od przeziębienia...
Deszcz pada. Przystanek, pełno ludzi z parasolami, a ja jedna bez – zlana kretynka, która nie myślała przed wyjściem z domu. I zawsze tak jest. Wszyscy dookoła są zadowoleni ze swojego życia, mają swoje miłostki, romanse, a ja sama. Sama i bez parasola.
Deszcz pada. Przystanek, pełno ludzi z parasolami, a ja jedna bez – zlana kretynka, która nie myślała przed wyjściem z domu. I zawsze tak jest. Wszyscy dookoła są zadowoleni ze swojego życia, mają swoje miłostki, romanse, a ja sama. Sama i bez parasola.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz