przykładam cicho usta do szklanki
bezszelestnie/bezwstydnie obejmuję ją moimi wargami
powoli odsuwam głowę
na szklance zostaje czerwony podwójny ślad
patrząc na niego upuszczam szklankę
spada opada upada powoli
slow motion myśli czasu ruchu przestrzeni
szkło dotyka białych zimnych płytek
całość rozsypuje się tysiącami nieżywych kawałków
to nie boli nikogo
w ziarnistych kryształkach
nie widać czerwieni mych ust
stawiam powoli stopę dociskam
biel zaczyna kalać się czerwonymi plamkami
emocje wyciekają wraz z krwią
znieczulenie ciała duszy umysłu serca
________________________
kochany Puszkin po raz kolejny
ratuje.
bezszelestnie/bezwstydnie obejmuję ją moimi wargami
powoli odsuwam głowę
na szklance zostaje czerwony podwójny ślad
patrząc na niego upuszczam szklankę
spada opada upada powoli
slow motion myśli czasu ruchu przestrzeni
szkło dotyka białych zimnych płytek
całość rozsypuje się tysiącami nieżywych kawałków
to nie boli nikogo
w ziarnistych kryształkach
nie widać czerwieni mych ust
stawiam powoli stopę dociskam
biel zaczyna kalać się czerwonymi plamkami
emocje wyciekają wraz z krwią
znieczulenie ciała duszy umysłu serca
________________________
kochany Puszkin po raz kolejny
ratuje.
Cóż, wiersz emanuje masochizmem...
OdpowiedzUsuńbardzo potrzebujemy takiego lirycznego masochizmu.
OdpowiedzUsuń