
tyle się działo w ostatnim, wczorajszym dniu. bo i u niej, jak u miłosza, był koniec świata. innego końca świata nie będzie...
przez cały rok dałaby sobie język, nogę i ucho odciąć, żeby to się stało, żeby jechała z nim w jednym autobusie, chociaż to małe i nic nie warte wydarzenie dla przeciętnego widza. ale dla niej to był punkt zwrotny. znowu pamięć wchłaniała wszystko, jak gąbka, pomimo, że starała się nie pamiętać. wiele rzeczy i spraw się rozjaśniło, ale nie wyjaśniło. trudno. chciała tylko jak najszybciej wysiąść. a mimo to jechała dłużej, do końca, do celu. bo dlaczego miałaby z niego rezygnować tylko przez obecność tego ciamajdy?
no nic, przecież nie da się usiąść na dachu autobusu w ucieczce przed eksniedoszłymiukochanymi. no miała widocznie odwrócone do góry nogami szczęście. przeżyła je i zdobyła kolejne doświadczenie życiowe: cholernie trudno jest przestać sobie wmawiać. jeszcze trudniej przestać się rumienić, a najtrudniej - normalnie rozmawiać...
... stos kłamstw rósł jak stos książek do przeczytania w jej pokoju, a rumieniec niewątpliwie zamieniał się coraz bardziej w dojrzałą czereśnię. za to mogła powiedzieć o sobie, że też jest mistrzynią sztuki walki, ale z samą sobą.
nocą...
3 sny i 3 koszmary, 3-ech bohaterów.
zrobiła coś, czego nie powinna. 3 bohater, lub jego brak, bardzo jej doskwiera. a w zasadzie to 2 i 3. i wariuje. a 1 to za dużo.
dziś - medytowanie i uspokajanie się przy dłubaniu w kliszy.
"ale o czym będziemy rozmawiać"...
- odpowiedzi czasem same się udzielają.
i pytania też się same zadają.
- odpowiedzi czasem same się udzielają.
i pytania też się same zadają.
nie zawsze warto rezygnować... choć zdarzają się i takie osoby, dla których można porzucić wszystko, i wleść w nagłębsze bagno jakie się da. nie zawsze słusznie.
OdpowiedzUsuńszczęściem jest mieć później serdeczne kije, na których się podeprzesz przy wychodzeniu. i choćby dlatego warto wchodzić.
masz tą przewagę, że jesteś kobietą.
OdpowiedzUsuńi nie ma żadnego takiego "ciamajdy", który jest tak silny, jak ty.
i to jest twoja siła nie-do-zwalczenia.
(thank God I'm a woman)