sobota, 22 maja 2010

zakochałam się na jedną noc. i nie potrzebuję więcej. zakochałam się na jedną noc. w zepsutej lampie błyskowej, w flesh-u przed którym uciekałam. zakochałam się w przecieranych okularach. zakochałam się w mojej wolności odbijanej w świetle szkła. zakochałam się w za jasnej nocy. zakochałam się w tym wariackim wirze w powietrzu...


poza tym zakochałam się we Francji (kolejny raz) i w Norwegii (po raz pierwszy, ale nie ostatni). zakochałam się w Mcsyfie, i schodach. zakochałam się w mojej przepustce i w tym, że tam jestem. zakochałam się na jedną noc.

3 komentarze:

  1. i ja.

    kolorowy wir ludzkich twarzy. i uśmiechy - nareszcie :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja na odwrót. we Francji po raz pierwszy, w Norwegii kolejny.
    mam uczucie że wszystko jest tak jak powinno być.

    OdpowiedzUsuń
  3. a mówiłam: "nie zakochuj się, proszę."
    ale jak na jedną noc - to w porządku.
    wyjątek potwierdza regułę. bo musi.

    OdpowiedzUsuń