sobota, 1 grudnia 2012

rozmowa telefoniczna

dzwonię na infolinię serc złamanych i tych samotnych
(niepotrzebne skreślić na wstępie)

... aby uratować się od siedmiu boleści w siódmym niebie
wciśnij 7
... aby nie pleść trzy po trzy
wciśnij 3
... aby zamknąć  usta / serca na cztery spusty
wciśnij 4

proszę wybrać kod myśli klienta
proszę wpisać tele-kod swoich paranoi
proszę o chwilę cierpliwości

wybrana usługa jest tymczasowo niedostępna
przepraszamy
aby wrócić wciśnij 0



syndrom zapętlenia jednego utworu po wczorajszym koncercie:
>Peszek - Marznę bez ciebie<

3 komentarze:

  1. Jak byłam na koncercie Peszek w Krakowie to przy "Marznę bez ciebie" miałam dreszcze, chociaż wcześniej ten kawałek mi zwisał i powiewał.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie miałam już tylu ciarek naraz. Piosenka za piosenką. Emocjonalne burze, trzęsienie się, ciarki, łzy w oczach, pałające policzki, krzyczenie na głos. Żal i smutek, głęboka radość.

    OdpowiedzUsuń
  3. Musiało być pięknie. Nie słucham od dawna już Marii, ale sentyment do tego przeutworu pozostał przeogromny. Za dużo wspomnień, spotkań i wieczorów z nim przeżytych. Za duże miał znaczenie. Patrzę za okno i wiem, że 'marznę' to o dużo za mało powiedziane. Jestem spokojna, zdystansowana, grzeczna, a w środku wszystko wrzeszczy i rozrywa się na kawałki, żeby potem znów zebrać się do kupy i znów rozszarpać. Dziwny i męczacy cykl. Tak jak kiedyś napisała G. - już nawet nie ptorafię nazwać niektórych emocji, anie stwierdzić czy są dobre czy złe.
    W czwartek wieczorem przyjeżdżam do miasta R. - zapraszam w piątek na kawę.
    Tymczasem marznę w mieście K.

    OdpowiedzUsuń