Ty źle wychowany gburze!
Oglądam Magdę M. w dalszym ciągu. To tak dla Twojej wiadomości, której i tak nie przeczytasz. W ostatnim odcinku pierwszej serii jest taka scena, jak ona jedzie do domu z Piotrem po kłótni z nowo poznanym ojcem. Zatrzymuje się w środku lasu i wyskakuje z tego auta. Płacze oparta o drzewo. Coś Ci się przypomina? Grudzień. Tylko, że Ty byłeś po stronie kierowcy. Bardziej opanowany, chłodny. Ja wiem, że nie jesteś Piotrem (i nigdy nie będziesz w sensie alegorycznym i dosłownym), ale mi pomogłeś jak on - Magdzie. I poza dwoma przypadkowymi spotkaniami straciliśmy kontakt. Nawet nie raczyłeś odpisać, że nie przyjdziesz na spotkanie, kiedy ładnie prosiłam. Nawet nie odpowiedziałeś na ostatnie życzenia świąteczne. Nie wiem, co się z Tobą dzieje. Słyszę o Tobie same niepochlebne wiadomości. Martwię się, ale już nie tak bardzo. Nie lubię Cię. Powiedziałam Ci kiedyś, że w końcu zostaniesz sam jak palec. Zrób z tym, co chcesz.
Rozważam dwa wyjścia mojego zachowania, gdy Cię spotkam:
a) udam, że jesteś powietrzem
b) udam, że nic się nie stało i będziemy rozmawiać jak pobieżni znajomi
c) zapytam Ci się o co chodzi, nakrzyczę na Ciebie
d) porwę, wywiozę do lasu i zmuszę do mówienia
Jednym zdaniem:
masz przesrane.
PS: Nie musisz się martwić. Jem same lody, bez popcornu.
Oglądam Magdę M. w dalszym ciągu. To tak dla Twojej wiadomości, której i tak nie przeczytasz. W ostatnim odcinku pierwszej serii jest taka scena, jak ona jedzie do domu z Piotrem po kłótni z nowo poznanym ojcem. Zatrzymuje się w środku lasu i wyskakuje z tego auta. Płacze oparta o drzewo. Coś Ci się przypomina? Grudzień. Tylko, że Ty byłeś po stronie kierowcy. Bardziej opanowany, chłodny. Ja wiem, że nie jesteś Piotrem (i nigdy nie będziesz w sensie alegorycznym i dosłownym), ale mi pomogłeś jak on - Magdzie. I poza dwoma przypadkowymi spotkaniami straciliśmy kontakt. Nawet nie raczyłeś odpisać, że nie przyjdziesz na spotkanie, kiedy ładnie prosiłam. Nawet nie odpowiedziałeś na ostatnie życzenia świąteczne. Nie wiem, co się z Tobą dzieje. Słyszę o Tobie same niepochlebne wiadomości. Martwię się, ale już nie tak bardzo. Nie lubię Cię. Powiedziałam Ci kiedyś, że w końcu zostaniesz sam jak palec. Zrób z tym, co chcesz.
Rozważam dwa wyjścia mojego zachowania, gdy Cię spotkam:
a) udam, że jesteś powietrzem
b) udam, że nic się nie stało i będziemy rozmawiać jak pobieżni znajomi
c) zapytam Ci się o co chodzi, nakrzyczę na Ciebie
d) porwę, wywiozę do lasu i zmuszę do mówienia
Jednym zdaniem:
masz przesrane.
PS: Nie musisz się martwić. Jem same lody, bez popcornu.
Jezz, Kama, martwię się! musimy pogadać na weekendzie majowym.
OdpowiedzUsuń