sobota, 25 czerwca 2011


-To było catharsis. Takich, jakich doznaje się tylko kilka razy w życiu. Ja chyba już jakieś przeżyłam, ale tak czułam się pierwszy raz. I nie było...
-Co nie było?
-Nie było mi żal.
-Ale jak? Tak po prostu?
-Stałam sama. SAMA. Ja i księżyc. On i cisza. Stałam pośród mglistej nocy, zatopiona w półmroku pomarańczowych lamp, jesieni i czerwieni przekwitających róż. Jedna jedyna. I pomyślałam, to nie o to chodzi. Ja chcę być rozumiana. Do głębi - bez słów. Realizować marzenia z osobą, która jest w stanie mnie zrozumieć. I to nie jest on. To nie jest on.



zabieram się znów na poważnie za pisanie.
powoli budzę się na nowo.


(19 dni)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz