czwartek, 9 grudnia 2010

Scarlett płacze na moim ramieniu...
-Ashley, Ashley...
-Stop. Przestań! Powtarzasz się.
Patrzy na mnie zdziwionym wzrokiem.
-Ale ja go kocham!
-Nieprawda, Scarlett. Wmówiłaś to sobie. I to jest właśnie najgorsze, moja droga.
-Ty nie wiesz, co to miłość!
-A ty wiesz! Jak śmiesz mnie pouczać? Jesteś przede wszystkim samolubna! On ma żonę i dziecko! A Melanie jest taka krucha. A sam Ashley?! Brzydki jak noc i do tego niedorobiony gentleman, który nie zna się na niczym. Rozejrzyj się! Czy nie pomijasz kogoś?
Patrzyła do swojej filiżanki, w której walała się whisky z bitą śmietaną. Osobiście piłam herbatę. (Bo u mnie wstręt do alkoholu po ostatniej sobocie). Biedna dziewczyna. Taka młoda...
-Zrozumiałam - mówi. - Masz na myśli Retta?
-Tak.
-Rett. Nie, on jest zbyt dobry dla mnie.
-Zdecydowanie masz rację.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz