czwartek, 13 maja 2010

tunika malinowo, różowo, pomarańczowa. powiało Indiami. albo przynajmniej pseudo Indiami. torba też z Indii. może jutro druga tunika...

w ogóle dziś było: inaczej.

szła w wielkich okrągłych okularach przez słoneczny rynek i lekko uśmiechała się na widok grupy osób, która puszczała bańki mydlane. na rynku zrobiło się tęczowo. wszyscy z zapałem tworzyli wielkie, lub małe kule zniekształcające ponury świat, zamieniając go w tysiące kolorowych fragmentów. chciałabym mieć jedną kulę-bańkę, która nie rozprysłaby się jak niektóre marzenia. chociaż dziś nie było aż tak źle. liczy się twarde, apokaliptyczne 4.

w ogóle dziś było: inaczej.

rozluźnienie i współpraca. i rozmowa, ogarnięcie tego niepoukładanego strachu, tak, że stał się poskładaną cząsteczką. myślenie, marzenie, plan-owanie.

w ogóle dziś było: inaczej.

i nieważne, że pewna istota w purpurowo-buraczkowo-paskudno-ochydnej koszuli, która jest mi nieznośna/obojętna pojawiła się i zniknęła. obyśmy się już do siebie więcej nie odezwali...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz